Intymny hit wśród kobiet. Moda wzięła się z filmu Vegi?
Od lat medycyna estetyczna oferuje nam poprawę mankamentów urody, ale w ostatnim czasie prawdziwy boom przeżywa ginekologia estetyczna. Kobiety coraz chętniej decydują się na innowacyjne zabiegi, mające poprawić ich doznania łóżkowe. Tak było w przypadku pani Aleksandry, 36-latki z Tych, która przyznaje, że na pomysł zgłoszenia się na zabieg o nazwie O-shot wpadła po obejrzeniu głośnego filmu Patryka Vegi "Botoks".
1. "Botoks" Vegi to nie fikcja. Czym jest zabieg O-shot?
Gdy wątek ostrzykiwania damskich stref intymnych w celu zwiększenia satysfakcji seksualnej pojawił się w głośnym "Botoksie" Vegi, wydawało się to być medyczną nowinką. Dziś to zabieg, który wiele kobiet sobie chwali. I co więcej, chętnie mówi o nim otwarcie, by inspirować inne kobiety, które nie są zadowolone ze swojego seksu.
O-shot (ang. Orgasm-Shot), G-shot (augumentacja, czyli powiększenie punktu G) i ostrzyknięcie okolic intymnych kwasem hialuronowym to niezupełnie nowość w ginekologii estetycznej. W USA od dawna cieszą się popularnością i reklamowane są jako zabiegi z kręgu "sexual wellness".
Zabieg O-shot dedykowany jest paniom, które nie odczuwają wystarczającej przyjemności w czasie intymnych zbliżeń, a nawet kobietom cierpiącym z powodu bólu w czasie stosunku czy z problemem nietrzymania moczu.
- O-shot polega na pobraniu i odwirowaniu własnego osocza bogatopłytkowego. Następnie podaje się je w okolice intymne pacjentki – łechtaczki, okolice Skenego, przedsionka i przedniej ściany pochwy, gdzie znajduje się punkt G – mówi w rozmowie z WP abcZdrowie dr n.med. Agnieszka Ledniowska, specjalistka położnictwa i ginekologii, a zarazem terapeutka zaburzeń seksualnych.
Cena zabiegów waha się od niespełna tysiąca w przypadku pojedynczego zabiegu do ponad dwóch tysięcy złotych, gdy pacjentka decyduje się na kilka. O-shot ma dawać efekty przez około 12 miesięcy.
A o jakim efekcie mowa?
- Osocze bogatopłytkowe intensywnie pobudza komórki do regeneracji, poprawia mikrokrążenie, zmniejsza stan zapalny i uelastycznia. Dzięki temu uwrażliwia miejsca intymne na dotyk, ale też zmniejsza uczucie suchości i również w ten sposób poprawia doznania seksualne – mówi ekspertka.
Choć te słowa mogą brzmieć jak reklama czy niewiele znaczący frazes, to dr Ledniowska mówi wprost: - 100 proc. moich pacjentek podczas wizyty kontrolnej po zabiegu mówi, że odczuwa różnicę w czasie intymnych zbliżeń.
Jedną z zadowolonych pacjentek jest pani Aleksandra, 36-latka prowadząca własną działalność gospodarczą. Otwarcie mówi o tym, co dał jej zabieg.
2. "Był Nowy Rok i pomyślałam, że zrobię sobie jakiś prezent"
Pani Aleksandra przyznaje, że czuje taką radość, że ma ochotę opowiedzieć o tym całemu światu. Co ciekawe, gdy pierwszy raz spotkała się z ideą ostrzykiwania okolic intymnych dla zwiększenia przyjemności, była zażenowana.
- Zaczęło się od tego, że obejrzałam "Botoks" Vegi. Gdy usłyszałam o zabiegach w miejscach intymnych, pomyślałam sobie, że to jakieś głupoty. Szybko przekonałam się, że nie do końca tak jest – mówi i dodaje, że natrafiła na podobne zabiegi niedługo później w internecie: - Szukałam informacji o wypełnianiu zmarszczek i moim oczom ukazała się oferta zabiegów o nazwie G-shot i O-shot – opowiada w rozmowie z WP abcZdrowie.
Pani Aleksandra przyznaje, że wtedy ze zdumieniem zrozumiała, że zabieg, który pojawił się u Vegi, to nie jest żadna reżyserska licentia poetica.
- Zainteresowałam się tym, bo dlaczego miałabym nie mieć superorgazmów? Cena okazała się niewygórowana za obietnicę takiej przyjemności – mówi 36-latka i dodaje, że zapłaciła około 2,5 tysiąca złotych zarówno za zabieg O-shot, jak i niewielką korektę okolic intymnych polegającą na wypełnieniu kwasem hialuronowym.
Zapytana o to, dlaczego zdecydowała się na zabieg, o którym niedługo wcześniej nie wiedziała nic, przyznała, że chodziło jej o to, by zwiększyć swoje doznania. Tłumaczy, że miała gorszy okres w życiu.
- Czułam mniejszą niż dotychczas satysfakcję seksualną, a w związku z tym i mniejsze zainteresowanie tą sferą życia. Skutkiem tego była narastająca frustracja i rozczarowanie - opowiada kobieta i dodaje: - Być może w tym czasie byłam trochę przytłoczona obowiązkami zawodowymi? A może zbliżający się koniec roku miał na mnie negatywny wpływ? Czas podsumowań, rozliczeń z minionym rokiem, myśli biegnące nieustannie do tego, co wydarzy się w kolejnym roku - zastanawia się pani Ola.
Dodaje, że niezależnie od przyczyny, motywacją w pewnym momencie stała się dla niej obietnica poprawy jakości życia w sferze intymnej.
- Był Nowy Rok i pomyślałam, że zrobię sobie jakiś prezent. Zbiegiem okoliczności natrafiłam na zabieg O-shot i stwierdziłam, że będzie całkiem niezłym rozpoczęciem roku – wspomina i dodaje: - Poszłam do dr Ledniowskiej tylko na konsultacje, ale w głębi duszy z przekonaniem, że nic mnie już nie odwiedzie od tego pomysłu.
Pani Agnieszka dodaje, że już w trakcie kwalifikacji do zabiegu zdecydowała się też na wypełnienie kwasem hialuronowym.
Dr Ledniowska zwróciła jej uwagę, że z biegiem czasu okolice intymne, podobnie jak skóra na twarzy czy na ramionach, także wiotczeją.
- U części pacjentek dodatkowo można podać kwas hialuronowy. Ubytki w obrębie warg sromowych większych mogą mieć charakter wrodzony lub związek z postępującym procesem starzenia. Podanie kwasu hialuronowego poprawia estetykę tej okolicy i również zmniejsza ryzyko infekcji intymnych i dyskomfortu – tłumaczy lekarka.
- Jak szaleć to szaleć! - przyznaje pani Aleksandra i dodaje, że postanowiła, że zadba nie tylko o odczuwanie większej przyjemności w łóżku, ale także o wygląd okolic intymnych dla komfortu psychicznego.
- Ani się obejrzałam, gdy pani doktor powiedziała: "Gotowe, mamy to!". Byłam w szoku. Już po wszystkim? Tylko tyle? Właściwie nic nie poczułam - wspomina.
3. "Ten efekt nie był od razu odczuwalny. Jednak z biegiem czasu zaczęło dziać się coś niesamowitego"
Choć pani Agnieszka przyznaje, że nie umie oddać słowami tego, jak zmieniło się jej życie w tym konkretnym aspekcie, to w rzeczywistości używając barwnych sformułowań, śmiało dzieli się swoimi wrażeniami. I podsumowuje je krótko: - Spektrum doznań jest niesamowite.
Na pytanie, czy myśli o powtórzeniu zabiegu, odpowiada bez wahania.
- Nie muszę myśleć, bo jestem już teraz zdecydowana. Chcę utrzymać aktualny poziom satysfakcji z życia erotycznego – wyznaje pani Aleksandra i dodaje: - Nie chcę pozbawiać siebie możliwości osiągania tak ekstremalnych doznań.
- Seks to nie tylko prokreacja, to jest przyjemność. A nawet więcej, wpływa na nasze poczucie szczęścia, przekładając się na wszystkie inne sfery życia - stawia śmiałą tezę 36-latka: - Szczęścia nigdy za wiele, więc jeśli mogę mieć na to wpływ, to dlaczego nie?
4. Kobiety coraz częściej przełamują tabu
Dr Ledniowska przyznaje, że zabiegi związane z poprawą jakości pożycia kobiet są dostępne w Polsce od kilku lat, ale dopiero teraz przeżywają prawdziwy boom.
- Obserwuję, jak rośnie ich popularność. Chyba przełamałyśmy pewne tabu mówienia o seksie. Coraz częściej pacjentki zgłaszają się po rekomendacji ich przyjaciółek, coraz więcej też w mediach się o tym mówi – mówi ekspertka.
Przyznaje, że jej pacjentkami są zarówno młode kobiety, które trafiły do kliniki za sprawą poczty pantoflowej, jak i panie, których libido z biegiem czasu spadło.
- Przychodzą pacjentki, którym mąż zakupił taki zabieg, żeby żona była zadowolona w czasie zbliżeń. Mam też pacjentki, które zauważyły, że z biegiem czasu stosunki stają się mniej satysfakcjonujące i chcą temu zapobiec. Czasami nawet robią to skrycie przed mężem – mówi dr Ledniowska.
Karolina Rozmus, dziennikarka Wirtualnej Polski
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl