Używałam kremu La Roche-Posay Lipikar dla skóry atopowej. Oto efekty
Sprawdziliśmy, jak radzą sobie krem myjący i balsam z linii La Roche-Posay Lipikar z wyjątkowo oporną na nawilżanie, wymagającą skórą atopową.
1. Na jakiej skórze testowałam produkty?
Pielęgnacja skóry problematycznej z tendencją do atopii jest jak konstrukcja na wątłych fundamentach: jeśli tylko wstawimy jeden nieodpowiednio dobrany element, całość runie, dlatego do testu kosmetyków z linii La Roche-Posay Lipikar podeszłam z pewną rezerwą.
Chociaż produkty te są szczególnie polecane skórze atopowej, moja jest szczególnie kapryśna, dlatego nigdy nie mogę mieć gwarancji, że zareaguje prawidłowo - nawet na kosmetyk teoretycznie stworzony do jej potrzeb.
Zima to trudny czas dla mojej skóry, bo na zaognienie atopii, zwłaszcza na knykciach i łokciach, nie sprawdzają się te same metody, które zdają egzamin przez resztę roku.
2. Przebieg testu
Rutynę zaczęłam od bezzapachowego kremu myjącego Lipikar Syndet AP+ zastosowanego na całe ciało. Produkt jest bardzo gęsty, lekko się spienia, tworząc na skórze treściwą emulsję. Już po pierwszym zastosowaniu mogłam powiedzieć, że posiadacze skóry suchej będą z niego zadowoleni, bo nie spowodował swędzenia i nadmiernego przesuszenia, które często pojawiają się u mnie w reakcji na standardowe żele pod prysznic.
Skóra była gładsza i bardziej ukojona niż po standardowym produkcie do mycia - choć nie tak, jak po olejku myjącym, z którego korzystam często zimą.
A jaki wpływ miał Lipikar Syndet AP+ na moją atopię? Zmiany, które miały tendencje do błyskawicznego wysuszania i zaczerwienienia po prysznicu, były nieco "spokojniejsze" i mniej odwodnione - chociaż taki efekt utrzymywał się tylko przez około kwadrans, co zauważyłam, kiedy kilkukrotnie zapomniałam nałożyć balsam niezwłocznie po kąpieli.
Co do balsamu, Lipikar Baume AP+M również jest gęsty, ale nie tępy, jak mają w zwyczaju niektóre specjalistyczne dermokosmetyki. Dobrze się rozprowadza, choć wymaga wmasowania, żeby nie pozostawiać lekko białego filmu. Pozostawia na skórze lekko tłustą warstwę aż do momentu wchłonięcia się - co można najlepiej zauważyć, jeśli w trakcie wchłaniania pojawi się konieczność umycia rąk: woda i mydło potrzebują chwili, żeby “rozbić”, a następnie zmyć emolienty.
Produkt faktycznie wchłania się nieco dłużej niż przeciętnie, co jednak jest typowe dla bogatszych, tłustszych formuł. Po dwóch tygodniach testowania mogę stwierdzić, że skóra dłoni (bardzo sucha, ale w większości bezproblematyczna) stała się znacznie bardziej miękka i gładka. Krem myjący i balsam poradziły sobie również z drobną zmianą atopową na knykciu (zdjęcie poniżej).
Niestety, najtrudniejsze do pielęgnacji atopie na łokciach, choć ich stan uległ pewnej poprawie, nadal są obecne i wymagają regularnego smarowania.
Balsam i krem z linii Lipikar zostaną jednak w mojej stałej pielęgnacji skóry suchej.
Aleksandra Zaborowska, dziennikarka Wirtualnej Polski
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl