Z chorobą zmaga się od 25 lat. Nowe usta zmieniły jej życie. Czy zabiegi medycyny estetycznej mogą być terapią?
Pani Ewelina uważa, że to cud. Nie potrafi wytłumaczyć, jak to możliwe, nie wiedzą tego także lekarze. Co więcej, twierdzą, że powiększanie ust nie jest remedium na depresję, a już na pewno nie na ciężką postać depresji lekoopornej, z jaką kobieta zmaga się od lat. Ona jednak nie ma wątpliwości. - Nie mam kompleksów, uważam, że jestem piękną kobietą. Nie zrobiłam sobie tych ust po to, żeby poczuć się piękniejsza, bo to nie przez brak urody nie czuję radości życia – opowiada 33-latka.
1. Najpierw nerwica, potem lekooporna depresja
Pani Ewelina ma 33 lata, pochodzi z Zalesia Śląskiego i pracuje jako opiekun osób starszych. Regularnie korzysta z zabiegów powiększania ust. Przyznaje, że jej historia byłaby jak setki innych.Jednak nie w tym przypadku.
Pani Ewelina bowiem od lat choruje, a choroba sprawia, że w jej życiu nie ma wiele radości. 33-latka cierpi na lekooporną depresję endogenną. Nieprawidłowości w obrębie układu nerwowego, a konkretnie zaburzenia związane z wytwarzaniem chociażby hormonu szczęścia, czyli serotoniny, sprawiają, że jej życie to cierpienie.
- Od ósmego roku życia borykam się z problemami natury psychicznej. Już gdy byłam dzieckiem, lekarze zdiagnozowali u mnie nerwicę, a potem do tego doszła diagnoza depresji – opowiada w WP abcZdrowie kobieta. - Jestem pod stałą kontrolą lekarzy, zajmują się mną i psychiatrzy, i psycholog. Ciągle zmieniane są leki, a ja powoli tracę nadzieję na to, że któryś z nich pomoże.
Niestety od pewnego czasu lekarze rozkładają ręce. Leczenie nie daje rezultatów.
- Mam świadomość tego, że być może nigdy się nie wyleczę, ponieważ mam depresję lekooporną. Leki nie działają, czy raczej działają tylko na tyle, żebym była w stanie każdego dnia podnieść się z łóżka. Przynajmniej tak mówią lekarze: "Chcemy ustabilizować pani stan tak, żeby mogła pani wstawać z łóżka każdego dnia" – relacjonuje pani Ewelina.
Jaki to ma związek z zabiegiem powiększania ust? 33-latka przyznaje, że przez lata miała problemy z nawracającą opryszczką i z deficytami w obrębie warg. Choć zaznacza, że uważa się za piękną kobietę i usta nie są dla niej źródłem kompleksów, to jednak miała świadomość, że daleko im do idealnych. Postanowiła je poprawić, a przypadkiem poprawiła także swoją kondycję psychiczną.
2. Lekarze jej nie wierzą, ona wie swoje
- Stało się coś dziwnego. Najpierw poczułam się bardziej pewna siebie, nawet nie umiem tego ubrać w słowa. Potem zorientowałam się, że czuję radość. To jest coś zaskakującego, bo mój organizm nie jest w stanie produkować endorfin, ja po prostu nie umiem się niczym cieszyć i żadne leki nie są w stanie tego zmienić. Nie cieszy mnie każdy nowy dzień, nie cieszy mnie otrzymany piękny prezent, nic, co się dzieje w moim życiu, nie daje mi radości – tłumaczy i mówi wprost, że zabieg powiększania ust to dla niej forma terapii.
Nie ma w tym żadnej przesady, bo pani Ewelina, niezdolna przez mechanizmy biochemiczne do odczuwania radości, nagle czuje się lepiej. Zgłaszała to lekarzom, lecz oni rozkładali ręce.
- Oni mówią wprost: to niemożliwe, nie w moim przypadku, by zabieg medycyny estetycznej mnie "leczył". Tak uważa psychiatra i tak powiedziała pani psycholog – mówi kobieta i dodaje z przekonaniem: - Ja wiem swoje.
- Ciężko jest to wytłumaczyć osobie zdrowej, która nie boryka się z takimi problemami. Powiem może w taki sposób: nie cieszyło mnie nic, a dziś zaczęłam coraz chętniej wychodzić z domu. To mój mały prywatny cud – przyznaje.
3. "Powoli staję się innym człowiekiem"
Pani Ewelina jest głęboko przekonana, że ten jeden zabieg medycyny estetycznej ma duży wpływ na jej kondycję psychiczną. Wspomina, że namówiła do niego także inną kobietę, której chciała pomóc. Razem były pacjentkami jednego ze szpitali psychiatrycznych. Połączyły je trudne doświadczenia.
- Zauważyła jakąś zmianę we mnie, nie wiem, może to był blask w moich oczach? Powiedziałam jej: "Zainwestuj w siebie, spróbuj" - opowiada pani Ewelina i dodaje, że po zabiegu jej przyjaciółka czuła większą pewność siebie: - Dziś mam zadowolonę koleżankę, która niedługo bierze ślub. Myślę, że jej historia jest jeszcze bardziej wyjątkowa niż moja.
- Nie wiem, co się stało, co się zadziało w moim organizmie, w mojej głowie, ale to naprawdę działa – podsumowuje 33-latka. - Nieśmiało mogę powiedzieć, że powoli staję się innym człowiekiem.
Zapytaliśmy o zdanie ekspertkę z zakresu medycyny estetycznej, dr n. med. Agnieszkę Ledniowską.
- Myślę, że większość pacjentek czuje się po zabiegach medycyny estetycznej lepiej, bo mają podniesioną samoocenę – mówi w rozmowie z WP abcZdrowie.
- Czują się bardziej atrakcyjne, pewne siebie, przyznają, że mają większą chęć, by wyjść gdzieś ze znajomymi, pokazać się. Czynnik psychologiczny w tych zabiegach jest ważny, ja wierzę, że odgrywa dużą rolę – przyznaje ekspertka i dodaje, że zabieg powiększania ust jest decydowanie numerem jeden wśród jej pacjentek.
Skąd taka popularność? Dr Ledniowska mówi, że to usta w dużej mierze poprawiają atrakcyjność, bo są atrybutem kobiecej urody.
Karolina Rozmus, dziennikarka Wirtualnej Polski
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl