Trwa ładowanie...

Nawet najdroższy kosmetyk nie zakryje złej diety i niedoborów. Nauczyłam się tego po latach

 Aleksandra Zaborowska
28.08.2024 17:14
Nawet najdroższy kosmetyk nie zakryje złej diety i niedoborów. Nauczyłam się tego po latach
Nawet najdroższy kosmetyk nie zakryje złej diety i niedoborów. Nauczyłam się tego po latach (Getty Images)

Mamy dziś o wiele więcej kosmetyków i akcesoriów do pielęgnacji, ale i suplementów diety ukierunkowanych na urodę, niż jeszcze dwie dekady temu. Producenci jednak cały czas prześcigają się w nowościach, a influencerzy w recenzjach i trendach urodowych. Przez wiele lat testowałam je na sobie, aby w końcu dojść do stałej, niezmiennej rutyny pielęgnacyjnej.

spis treści

1. Metoda prób i błędów

Moja droga do wypracowania stałego rytuału pielęgnacyjnego, który faktycznie służy mojej skórze, była długa, pełna błędów i nierzadko kosztowna. Od nastoletniej fazy stałego złuszczania, przesuszania i innych tortur, które serwowałam swojej trądzikowej cerze, poprzez fascynację 10-etapową pielęgnacją koreańską, aż do punktu, w którym znajduję się teraz.

Jako że praktycznie od dziecka śledziłam nowinki i trendy kosmetyczne, zdarzyło mi się wielokrotnie złapać na chwyty marketingowe takie jak np. to, że aby dany kosmetyk był skuteczny, należy stosować go razem z całą gamą produktów tej samej marki.

Również moja fascynacja rosnącym w siłę beauty influencingiem (zwłaszcza na YouTube) wyszła mojej skórze raczej na niekorzyść - głównie przez ilość produktów, do których używania namawiają twórcy internetowi. I choć nie należę do urodowych purystek, z czasem odkryłam, że w pielęgnacji twarzy mniej znaczy zawsze więcej. Zwłaszcza, gdy owe "mniej" stanowią sprawdzone produkty o dobrych składach, niezależnie od marki czy poziomu "naturalności" kosmetyku.

Zobacz film: "Maseczka na wypryski"

2. Nawilżenie to podstawa

Przez wiele lat byłam przekonana, że, jako posiadaczka cery mieszanej w stronę tłustej, powinnam zupełnie unikać kremów nawilżających - a gdy już zaczęłam je stosować, wybierałam wyłącznie te o żelowej konsystencji, które błyskawicznie się wchłaniały, po czym wyparowywały. Dopiero po pewnym czasie zauważyłam, że treściwy (ale i niezbyt ciężki) krem nawilżający w połączeniu z lekkim, ale intensywnie nawilżającym serum, to absolutna podstawa pielęgnacji, która wyeliminowała przesuszenie, a co za tym idzie - jeszcze większą nadprodukcję sebum i niedoskonałości.

Co więcej, od momentu wprowadzenia tej zmiany (a miało to miejsce już dobre siedem czy osiem lat temu), w mojej szafce kosmetycznej stale znajduje się przynajmniej jeden produkt z kwasem hialuronowym, który dla rutyny pielęgnacyjnej jest właściwie tym, czym olej, masło czy mąka w każdej kuchni.

Choć osobom niezainteresowanym chemią kosmetyczną składnik ten może kojarzyć się z wypełnieniami podskórnymi i zabiegami powiększania ust, w rzeczywistości jest on najbardziej uniwersalnym i wszechstronnym składnikiem każdej rutyny pielęgnacyjnej - niezależnie od wieku, typu skóry i indywidualnych wyzwań danej cery.

Najczęściej stosuję go w formie lekkiego serum nakładanego na dzień, pod krem nawilżający, aby wzmocnić jego efekt.

3. Pielęgnacja ma dwa filary

Wieloletnie poszukiwanie optymalnej rutyny pielęgnacyjnej pozwoliło mi odkryć jeszcze jeden ważny wniosek: drugim najważniejszym (na równi z nawilżaniem) aspektem dbania o cerę jest jej dokładne oczyszczanie. Tutaj od lat jestem wierna filozofii koreańskiej, z której na stałe zaczerpnęłam jeden element – dwuetapowe oczyszczanie, najpierw za pomocą produktu oleistego (oleju, kremu, balsamu do demakijażu lub nawet płynu dwufazowego), a następnie produktu wodnego (pianki czy żelu), który domywa resztki zanieczyszczeń, ale i usuwa pozostałości po oleju.

Pozostałe elementy pielęgnacji tak naprawdę zależą już od indywidualnych potrzeb: w przypadku występujących przebarwień wprowadza się najczęściej preparaty z działającą powierzchniowo witaminą C, a w przypadku trądziku czy rozszerzonych porów - preparaty z kwasami bądź niacynamidem (pochodną witaminy B3). Od pewnego czasu rośnie też świadomość na temat retinoidów, które są niezwykle uniwersalnym i wysoce skutecznym składnikiem, sprawdzającym się w walce z wieloma problemami skórnymi: od trądziku aż po zmarszczki i utratę jędrności.

4. Jak wygląda moja codzienna rutyna?

Każdy dzień rozpoczynam od podwójnego oczyszczania twarzy, a następnie nakładam lekkie serum nawilżające (bądź nawilżająco-kojące, jeśli cera jest akurat delikatnie podrażniona lub zmaga się z pojedynczymi niedoskonałościami). Jeśli następne godziny spędzam we wnętrzu, aplikuję krem nawilżający. Jeśli jednak wychodzę, niezależnie od pory roku, nanoszę filtr przeciwsłoneczny SPF 50bo promieniowanie UV nie jest jedynie domeną słonecznych miesięcy i znacząco przyspiesza proces starzenia się skóry.

Wieczorem ponownie oczyszczam twarz w dwóch etapach: olejowym i wodnym, niezależnie od tego, czy mam na sobie makijaż, czy nie. Następnie nanoszę serum ukierunkowane na aktualne wyzwania skóry, jeśli takowe się pojawiają. Mówię tu więc o kwasach normalizujących wydzielanie sebum bądź retinolu (stosowanym tylko w sezonie jesienno-zimowym). Na sam koniec nakładam serum w postaci olejku, które nie wymaga już aplikowania kremu.

5. Skóry nie nakarmisz od zewnątrz

Choć dla wielu powyższe zasady mogą wydawać się już wystarczającym wysiłkiem w rutynie pielęgnacyjnej, tak naprawdę stanowią one jedynie uzupełnienie jej absolutnej podstawy: karmienia organizmu niezbędnymi składnikami odżywczymi.

W podejściu do łączenia suplementacji z rutyną pielęgnacyjną można popełnić wiele błędów. Wiele kobiet nie suplementuje zupełnie i uważa, że dobrze dobrana (nierzadko bardzo kosztowna) pielęgnacja samodzielnie zapewni olśniewające efekty na skórze. Inne z kolei łapią się na obietnice “wielofunkcyjnych suplementów” na skórę, włosy czy paznokcie i stosują je "w ciemno", bez analizy składu czy też określenia faktycznych deficytów w organizmie.

Warto wyjaśnić błędy w powyższych podejściach. Nawet najlepiej dobrana pielęgnacja z udziałem kosmetyków będzie działać wyłącznie powierzchniowo. Poradzi sobie z tym, z czym skóra zmaga się obecnie tj. z nadmiarem sebum, przesuszeniem czy świeżym pryszczem. Choć, oczywiście, jest ona ważną składową skutecznego rytuału urody, nie wniknie w głębsze warstwy skóry i z reguły nie usunie podłoża poważniejszego, przewlekłego problemu: nie zapewni cerze długotrwałego nawodnienia, jeśli od dawna zmaga się z przesuszeniem, ale i nie usunie źródła trądziku, choć może "zaleczać" jego objawy.

Ale i suplementowanie bez zapoznania się ze składem i realnym zapotrzebowaniem organizmu może doprowadzić w najgorszym wypadku do przesycenia danym składnikiem, a w najlepszym – po prostu nie przynieść żadnych rezultatów i zniechęcić do jakichkolwiek suplementów. Co więcej, większość niezbędnych witamin i pierwiastków może zapewniać zróżnicowana dieta bogata w owoce i warzywa (najlepiej w formie surowej, jak najmniej przetworzonej). Zdarza się jednak, że faktycznie pojawiają się niedobory, które bezpośrednio wpływają na zdrowie i wygląd.

Witaminami najmocniej powiązanymi ze zdrowiem skóry, włosów czy paznokci są przede wszystkim:

  • Witamina D – wspomaga metabolizm komórek skóry, przyspiesza ich regenerację i dba o utrzymanie funkcjonującej bariery ochronnej naskórka.

  • Witamina E – niezwykle istotna w spowalnianiu starzenia skóry. Bezpośrednio wpływa na nawilżenie, poprawiając zdolność wiązania wody w naskórku, dzięki czemu pierwsze objawy starzenia występują później.

  • Witamina A (retinol) - najlepiej działa na skórę powierzchniowo, ale jej optymalny poziom w diecie także nie jest bez znaczenia. Wzmacnia naczynia krwionośne w skórze, regeneruje ją i wspiera syntezę kolagenu odpowiedzialną za jędrność, ale i nawilżenie.

Jeśli zmagamy się z przesuszoną, poszarzałą skórą czy zmianami trądzikowymi, ale i łamliwymi paznokciami i wypadającymi włosami, warto także sprawdzić czy nie mamy do czynienia z niedoborami cynku, niacyny czy żelaza.

Należy jednak zaznaczyć, że problemy skórne bardzo często bywają powiązane ze stanami chorobowymi w organizmie, wśród których można wyróżnić m.in. problemy z tarczycą, zaburzenia metaboliczne takie jak cukrzyca, insulinooporność czy hipoglikemia, ale też zaburzenia hormonalne. W takich przypadkach suplementacja połączona nawet z najlepszą pielęgnacją może być niewystarczająca, a rozwiązanie problemu będzie możliwe wyłącznie poprzez wprowadzenie leczenia.

Co jeszcze często staje na drodze do pięknej skóry, nawet jeśli znamy zasady pielęgnacji i dobrze się odżywiamy? Wszystko to, co najbardziej negatywnie odbija się na zdrowiu, a więc stres, nieregularny tryb życia, niedobory snu, palenie papierosów i spożywanie alkoholu. I choć wydaje się to błahe, warto mieć na uwadze, że nawet miesiąc abstynencji, wprowadzenie nowej techniki relaksacji bądź walka z nałogiem tytoniowym mogą zaowocować znacznie bardziej spektakularnymi efektami dla urody niż nowy krem bądź niedbale dobrany suplement diety.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Aleksandra Zaborowska, dziennikarka Wirtualnej Polski

Rekomendowane przez naszych ekspertów

Polecane dla Ciebie
Pomocni lekarze