Trwa ładowanie...

Zabiegi medycyny estetycznej. Dr Marcin Ambroziak ostrzega przed "poprawianiem urody" u osób bez odpowiednich kompetencji

Dr Marcin Ambroziak o powikłaniach po zabiegach medycyny estetycznej
Dr Marcin Ambroziak o powikłaniach po zabiegach medycyny estetycznej (arch. prywatne)

Na świecie udokumentowano 150 przypadków trwałej ślepoty po wstrzyknięciu kwasu hialuronowego. W Polsce wciąż dość lekceważąco podchodzimy do zabiegów medycyny estetycznej, nie zwracając uwagi na to, czy osoba wykonująca zabieg ma odpowiednie kompetencje. Tymczasem tylko lekarz potrafi pomóc pacjentowi, kiedy pojawią się powikłania.

1. Kwas hialuronowy może doprowadzić do trwałej ślepoty. Mamy 90 minut, żeby zadziałać

Dr Marcin Ambroziak, lekarz dermatolog i ekspert z dziedziny medycyny estetycznej, przyznaje w rozmowie z WP abcZdrowie, że wykonywanie zabiegów medycznych, takich jak np. "lifting wampirzy" czy wstrzykiwanie kwasu hialuronowego przez "nie lekarzy", a kosmetologów, to prawdziwa plaga.

Coraz częściej zdarzają się też przypadki kupowania produktów służących do profesjonalnych zabiegów na aukcjach internetowych z gotową instrukcją wykonania. To grozi nie tylko oszpeceniem ciała, ale i poważnymi powikłaniami zdrowotnymi. Pacjeni najczęściej nie zdają sobie sprawy z ryzyka.

Dr n. med. Marcin Ambroziak
Dr n. med. Marcin Ambroziak (arch. prywatne)
Zobacz film: "Coraz więcej osób poprawia urodę. Rodzina nic nie wie"

Katarzyna Grzęda-Łozicka, WP abcZdrowie:

Po ostatnie głośnej aferze związanej z powiększaniem piersi żelem Aquafilling/Los Deline wiele się mówi o powikłaniach po zabiegach z zakresu chirurgii plastycznej. Jak się przed nimi ustrzec?

Dr n. med. Marcin Ambroziak, lekarz dermatolog, Klinika Ambroziak:

Trzeba mieć pełną świadomość, że każde działanie medyczne wiąże się z ewentualnymi działaniami niepożądanymi. Pacjenci zresztą wcześniej podpisują zgodę na wykonanie zabiegu i tam są wymienione wszystkie znane skutki uboczne. Takie rzeczy się zdarzają. To jest rzadkie, zazwyczaj naprawialne, ale normalne.

Jeżeli mamy zamiar wykonać zabieg medyczny począwszy od wstrzyknięcia toksyny botulinowej kwasu hialuronowego, przez laseroterapię, a skończywszy na chirurgii piersi, to przede wszystkim powinniśmy się udać do lekarza. I to jest warunek podstawowy.

"Aquafilling" to jest bardzo nośny w tej chwili temat, ale nie jedyny. Mamy w kraju bardzo duży problem z wykonywaniem zabiegów medycznych przez "nie lekarzy" i to jest zatrważające. Okazało się, że 40 proc. pacjentek w Polsce, które miały kiedykolwiek wstrzyknięty kwas hialuronowy, robiło to u kosmetologa! Jedyny sposób na walkę z tym zjawiskiem, to uświadamianie klientów, bo uważam, że żadne zakazy tu nie pomogą.

Niestety jest w pewnych środowiskach przyzwolenie na to. Są biura prawne, które wykorzystują naszą obecną sytuację legislacyjną i dają zaświadczenia kosmetologom, które pozwalają im podejmować takie działania. Do tego są lekarze, którzy ich uczą, łącznie z tym, że szkolą ich w podawaniu preparatów krwiopochodnych. Mrugając okiem do kosmetologów radzą: "nie chcecie pobierać krwi to zatrudnijcie sobie za 20 zł pielęgniarkę, która jest do tego uprawniona". To wszystko to jest takie obchodzenie prawa.

Nie tylko na zmarszczki. Oto siedem dolegliwości, na które pomoże ci botoks
Nie tylko na zmarszczki. Oto siedem dolegliwości, na które pomoże ci botoks [7 zdjęć]

Nazywana botoksem toksyna botulinowa to znana na całym świecie substancja wykorzystywana w medycynie

zobacz galerię

A co z żelem Aquafilling/Los Deline stosowanym do powiększania piersi, który wywoływał u pacjentek groźne powikłania? Ostatecznie został wycofany z rynku przez Urząd Rejestracji Produktów Leczniczych, ale dopiero po kilku latach obecności na rynku. Czy dało się wcześniej uniknąć tego wszystkiego?

To jest straszna historia. Amputacja piersi w wyniku zabiegu estetycznego to jest coś dramatycznego. Ale z drugiej strony próbuje też się postawić w miejscu lekarza, który dostał produkt, który ma jakieś dossier naukowe. Ja zresztą również dostawałem takie pliki z informacjami o tym, że to jest bezpieczne, że żel można łatwo podać. Właściwie wszystko wyglądało dobrze i jeżeli ktoś nie ma długoletniego doświadczenie i natychmiast mu to nie pachnie czymś niebezpiecznym, to może wpaść w taką pułapkę.

Myślę, że tego typu procedury, mam tu na myśli właśnie np. powiększenie piersi za pomocą preparatu jak ten Aquafilling/Los Deline, powinny być wcześniej opiniowane przez towarzystwa lekarskie. Zresztą mamy już doświadczenie w tym zakresie.

W ubiegłym roku jako sekcja dermatologii estetycznej Polskiego Towarzystwa Dermatologicznego wydaliśmy pierwszą zgodę w sprawie stosowania hialuronidazy. Wtedy zebrał się panel ekspertów, który dokładnie opracował sposób zastosowania tego preparatu, wskazania, przeciwskazania, dawkowanie i jak postępować w przypadkach powikłań. I uważam, że tego typu procedury powinny być po prostu "metkowane" przez lekarskie towarzystwa naukowe.

Pacjenci nie zdają sobie sprawy z ryzyka powikłań
Pacjenci nie zdają sobie sprawy z ryzyka powikłań (iStock)

Czy pana zdaniem potrzebne jest uregulowanie prawne tej kwestii? Trwają prace nad ustawą o wyrobach medycznych.

Czekamy z dużą nadzieją na to, że ustawa będzie jakoś regulowała ten rynek "Dzikiego Zachodu", który panuje nie tylko w Polsce, ale w całej Europie. Ustawa dotyczy nie tylko tego, kto może stosować materiały medyczne, ale też dystrybutorów, raportowania, pochodzenia produktu, przedstawienia wiarygodnych danych dotyczących bezpieczeństwa zastosowania. Wyobrażam sobie, że poza dużymi plusami tej ustawy mogą być malutkie minusy w postaci tego, że jeżeli na przykład jakiś polski inżynier wymyśli cudowny nowy materiał medyczny i nie będzie miał środków, żeby wykonać odpowiednią ilość badań, to taki materiał medyczny nie będzie miał szansy zaistnieć.

W myśl nowej ustawy zabiegi, które będą wymagały nakłucia skóry będą mogli wykonywać wyłącznie lekarze?

Mamy nadzieję, że taki będzie ostateczny kształt tej ustawy. Tu myślę, że wyrażam głos skonsolidowanego środowiska medycznego. Oczywiście dochodzą do nas rozmaite silne głosy protestu kosmetologów, którzy do tej pory zajmowali się wstrzykiwaniem materiałów medycznych. Mieliśmy nawet spotkanie z kilkoma senatorami, którzy mieli wątpliwości w tym zakresie.

Kontrargumentem zawsze jest oczywiście wolność gospodarcza, przychody w budżecie itp. Ale nigdy nie można przedkładać przychodów do budżetu z zabiegów, które zostały wykonane z ryzykiem dla pacjenta. Bo na koniec może się okazać, że leczenie powikłań będzie znacząco droższe dla budżetu państwa niż przychody z działalności takich zakładów.

Zobacz także: Cardi B odwołała koncert. Powodem są powikłania po operacji plastycznej

Do waszej kliniki też trafiali pacjenci z powikłaniami po "nieudanych" zabiegach?

Nie ma tygodnia, żeby nie trafiły do nas takie osoby. Przede wszystkim tu mówimy o takich najbardziej popularnych zabiegach, czyli wstrzykiwaniu kwasu hialuronowego. To wydaje się bardzo proste i technicznie dla osoby sprawnej manualnie jest to łatwe do wykonania, ale też można kogoś nauczyć zrobić operację wyrostka robaczkowego i cóż z tego? Kto by się poddał takiej operacji w gabinecie kosmetycznym?

Chodzi o to, że lekarze są uczeni przez lata anatomii, fizjologii, farmakologii, ta cała wiedza służy nam do tego, żebyśmy w przypadkach bardzo rzadkich, ale jednak występujących powikłań byli w stanie sobie z nimi poradzić.

Ludzie, którzy korzystają z takich zabiegów w gabinetach kosmetologii, nie zdają sobie sprawy z zagrożenia, czy idą tam po prostu ze względu na niższy koszt?

Myślę, że to są dwa wątki. Po pierwsze wydawało mi się, że chodzi o cenę. Ale sprawdzaliśmy to i zabiegi u pań kosmetyczek są w cenach bardzo podobnych do naszej kliniki, gdzie my odprowadzamy podatki, mamy ubezpieczenie i w razie czego można mnie pozwać, gdybym coś źle zrobił. Kosmetyczka nie oferuje tego wszystkiego, a jednocześnie ten koszt usługi wcale nie jest dużo niższy.

Wydaje mi się, że jednak głównym powodem jest brak świadomości zagrożeń. I to jest też trochę nasza wina. Bo my na początku zachłyśnięci tą metodą mówiliśmy: "Jakie to proste, każdy może to mieć"... Ale diabeł tkwi w szczegółach i raz na jakiś czas zdarzają się powikłania - mnie również, tylko ja potrafię sobie z nimi radzić.

Lekarz ostrzega przed wykonywaniem zabiegów medycznych przez osoby bez odpowiednich kompetencji
Lekarz ostrzega przed wykonywaniem zabiegów medycznych przez osoby bez odpowiednich kompetencji (arch. prywatne)

Jakie mogą być najpoważniejsze powikłania?

Nie słyszałem o takim przypadku w Polsce, ale proszę pamiętać, że na świecie jest już 150 przypadków trwałej ślepoty po wstrzyknięciu kwasu hialuronowego. My pokazujemy od co najmniej roku, co zrobić w przypadku zaślepnięcia. Mamy 90 minut na to, żeby zadziałać. I tak to nie jest pewne, czy ten wzrok zostanie odzyskany. Trzeba podać hialuronidazę zagałkowo, co jest dosyć trudne technicznie. Pacjent, który traci wzrok musi być w ciągu tych 90 minut dostarczony na ostry dyżur okulistyczny. Jeśli to jest robione w miejscu, gdzie nie ma takiego dyżuru, to lekarz musi być w stanie sam wykonać taki zabieg. Ale trzeba mieć tę świadomość i umiejętności, i tu jest ta szalona różnica, jeśli zabieg wykonuje lekarz.

Natomiast powikłania naczyniowe zdarzają się częściej. Wtedy dochodzi do martwicy skóry i trwałego oszpecenia. Już nie mówię o sytuacjach, które się ostatnio też dosyć często zdarzają, czyli użycia materiałów medycznych niewiadomego pochodzenia kupionych przez internet. Była ostatnio głośna sprawa kosmetyczki z północy Polski, która podała chiński botoks pacjentce i to się skończyło takim schorzeniem, które powoduje martwicę w każdym miejscu wstrzyknięcia. Po prostu jest dziura w tkance. Toksyna botulinowa to nie jest nawet materiał medyczny, tylko to jest lek na receptę i on gdzieś tam sobie krąży w Internecie i w swojej bezmyślności ktoś to podał.

Wstrzykiwanie kwasu hialuronowego może uszkodzić wzrok pacjenta
Wstrzykiwanie kwasu hialuronowego może uszkodzić wzrok pacjenta (iStock)

Takie produkty można po prostu kupić bez żadnych recept?

Tak, na wszystkich głównych portalach, gdzie się sprzedaje mydło i powidło, są dostępne produkty kwasu hialuronowego albo "no name", albo mają nazwę przyzwoitych produktów, które my używamy, ale są podróbkami.

Pamiętam, że 5-6 lat temu oglądałem jakiś brytyjski program, w którym bohaterką była pani, która wyglądała jak karykatura zabiegów estetycznych i opowiadała, że sama kupuje produkty do takich zabiegów i sama zgodnie z instrukcją sobie je wstrzykuje przed lustrem. Wtedy śmiałem się z tego, uznając to za niedorzeczne, a w tej chwili to się zdarza w Polsce.

Z tego co wiem, to nowa ustawa ma spowodować, że będzie można prześledzić drogę każdego produktu dostępnego w gabinecie od fabryki aż do nas.

Ostatnio wiele kontrowersji budzi też tzw. "wampirzy lifting", który również można wykonać w niektórych salonach kosmetycznych. Na czym polega ten zabieg i czy to może być niebezpieczne?

Zabieg jest dość prosty, czyli pobieramy krew od pacjenta, wirujemy, oddzielamy część morfotyczną od osocza, w którym są uszkodzone płytki krwi. Następnie pobieramy osocze i wstrzykujemy pacjentowi w skórę. To się sprawdza, jeśli chodzi o pobudzenie wzrostu włosów, pomaga na rany, oparzenia. Natomiast jeśli osoba, która nie ma odpowiedniego wykształcenia i wyobraźni, np. pomyli pacjentki, to może dojść do nieszczęścia. I wtedy mamy reakcję taką, jakbyśmy podali komuś krew z niewłaściwą grupą i może dojść do wstrząsu.

Pobierać krew może pielęgniarka lub lekarz, czyli osoby do tego uprawnione. Widziałem ostatnio nagranie ze szkolenia dla kosmetologów, gdzie niestety jeden z naszych kolegów, mówił: "Czym się przejmujecie? Zatrudnijcie sobie pielęgniarkę, która pobierze krew, a wy bierzecie osocze i je potem podajecie. Zgodnie z certyfikatem wydanym przez naszą kancelarię jesteście do tego uprawnieni".

I w ten sposób to działa. To jest takie puszczanie oczka, wymijanie obostrzeń prawnych. A kiedy pojawiają się powikłania, to pacjent nie ma szans na dochodzenie np. odszkodowania.

A jest jakiś przypadek takich nieprzewidzianych powikłań, który utknął panu szczególnie w pamięci?

Tak. To historia z południa Polski. Pacjentka miała w gabinecie kosmetycznym podawany kwas hialuronowy między brwiami i zaczęła mieć objawy oczne. Początkowo to były zaburzenia ukrwienia rogówki i wtedy kosmetyczka powiedziała jej: "Proszę się nie przejmować, to przejdzie". A nam lekarzom w takim przypadku zawsze zapala się czerwona lampka, że może dojść do uszkodzenia wzroku. Ta pacjentka trafiła do mojej koleżanki i została od razu ostrzyknięta hialuronidazą, łącznie z okolicą gałki ocznej. Nawet jeśli mało wprawny lekarz wykona taki zabieg i widzi powikłania, to nie powie potem pacjentowi: "Wszystko będzie dobrze", tylko dostaje histerii, bo wie czym to grozi.

Kiedy trafiają do nas takie osoby, najczęściej udaje nam się im pomóc i wycofać działania niepożądane. Trochę trudniej jest z pacjentkami, które miały podane produkty niewiadomego pochodzenia, bo tam nie dochodzi do zmian naczyniowych, tylko do bliznowacenia albo do tworzenia się ziarniaków. To jest taka reakcja obronna organizmu, który w ten sposób się broni przed obcą substancją. I tu często dochodzi do trwałych oszpeceń, a leczenie jest wieloletnie.

Zobacz także: Chcą być jak Kim Kardashian. Czołowi chirurdzy plastyczni ostrzegają. Operacje powiększenia pośladków mogą być bardzo niebezpieczne

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Rekomendowane przez naszych ekspertów

Polecane dla Ciebie
Pomocni lekarze